Zaczęłam powoli wyjmować najpotrzebniejsze rzeczy ze swojej
szafki, by zaraz włożyć je do bezdennej walizy.
- Kinga do cholery! Zostaw te torby!
Jak nie krzyczała Aurelia to Michał, a jak nie Michał to
Aurelia i tak w kółko. Jeszcze brakowało tylko Kubiaka, który zapewne przynaglał
by mnie do opuszczenia Jastrzębia.
- Odseperujcie się ode mnie, OK? Podjęłam decyzję. Nie chcę
by Michał przeżywał przeze mnie jakieś rosterki, a tym bardziej nie chcę by
przełożyło się to na jego karierę. – coraz mniej starannie wrzucałam swoje
ciuchy do torby.
- I co myślisz, że jak go tak bez słowa zostawisz to go to
nie będzie gryzło? I może jeszcze będzie się cieszył, taak?
Aurelia skarciła mnie samym swoim spojrzeniem. Zachowywałam
się wtedy co najmniej głupio… jak jakieś rozkapryszone dziecko.
- Tego nie wiem. – domknęłam ostatecznie walizkę.
Tymczasem do naszej trójki przypałętał się i Kubi –
częściowy powód tego całego Sajgonu.
Popatrzył na mnie spłoszonym wzrokiem, chyba jeszcze nie docierało do
niego to co się dzieje. Nerwowo podrapał się za uchem, wziął głęboki wdech i
wybałuszył oczy.
- Kinga… Gdzie… Gdzie Ty się wybierasz?
- A do Rzeszowa. Ale jeżeli masz czas to chciałabym jeszcze
z tobą porozmawiać.
Powstałam (przed momentem klęczałam przy szafce) i
skierowałam się w stronę drzwi, w progu których chwyciłam za nadgarstek
Michała, by później móc go za sobą ciągnąć. Kiedy dotarliśmy do jego pokoju
spokojnie zajęliśmy miejsca na obszernym łożu. Może i nie było to najlepsze
miejsce na tamtą rozmowę, przecież ubiegłej nocy spaliśmy tam razem, niestety
na wybieranie dogodnej miejscówki humoru
nie miałam. Michał patrzył na mnie szklącymi się oczyma, jakby miał się zaraz
rozpłakać. Strasznie mnie to onieśmielało, ale w końcu zaczęłam konwersację.
- Michał, po prostu nie chcę byś przeze mnie miał
jakiekolwiek problemy w życiu. Namotałam Ci w głowie, narobiłam nadziei, w
pewnym sensie wręcz wykorzystałam i nie mogę teraz jak gdyby nigdy nic, nie
zawstydzając się ani trochę patrzeć Ci w oczy. – rozkleiłam się - Po za tym… W
pewnym sensie Ty też mnie wykorzystałeś. Jakbym wiedziała, że masz partnerkę
nigdy, ale prze nigdy nie wpieprzałabym Ci się do łóżka.
Przypomniała mi się złość, którą odczuwałam kiedy mój
kochany brat wyznał mi, że Kubi ma dziewczynę… A jeszcze te jego milusie teksty
z kuchni… aż zaczęłam po prostu współczuć tej jego lasce. Miśkowi zrobiło się
najwyraźniej głupio, ukrył twarz w dłoniach, po czym z zakłopotaniem wręcz
wyrytym na czole, przetarł po niej.
- Nie zrozumiesz
mojej sytuacji.
- A to może dlatego, że nawet nie starasz się jej
wytłumaczyć? – popatrzyłam na niego jak na idiotę - W sumie to nie mam na to
czasu. Miło było się z tobą przyjaźnić, ale chyba tutaj ta znajomość się
kończy.
Moje oczy zalały się łzami, nie
chciałam by Michał to widział, więc pospiesznie wyszłam z jego pokoju.
***
- Kinga, ogarnij się!
Aurelia ciągle stała przy wyjściu. Michał dawno dał sobie spokój, gdyż dobrze wie, że jeżeli ja się na coś uwezmę nie odpuszczę tak szybko. Bez słowa wsiadłam do swojego auta zaledwie 2 dni temu sprowadzonego spod mojego Rzeszowskiego mieszkania.
Aurelia ciągle stała przy wyjściu. Michał dawno dał sobie spokój, gdyż dobrze wie, że jeżeli ja się na coś uwezmę nie odpuszczę tak szybko. Bez słowa wsiadłam do swojego auta zaledwie 2 dni temu sprowadzonego spod mojego Rzeszowskiego mieszkania.
- No dobra! Poczekaj! Jadę z tobą!
W sumie to było mi o wiele raźniej kiedy usłyszałam te
słowa. No bo cóż ja bym później zrobiła bez tej Aurelii? Po mniej więcej dwóch
minutach Aua wybiegła z płaszczem i torebką w ręce. Błyskawicznie znalazła się
tuż obok mojego siedzenia kierowcy.
- Wariatka z Ciebie! Masz tu jak w raju, a jeszcze
wybrzydzasz. – zdenerwowana Aua wzięła się za zapięcie pasów bezpieczeństwa.
Mimo tego, że Aurelia była moją przyjaciółką, a przyjaciółki
ponoć rozumieją się bez słów, w tamtej sytuacji akurat nie była w stanie pojąć
mojej decyzji. Musiałaby chyba sama to przeżyć ażeby do niej dotarło co mi
jest. Nie odpowiedziałam jej, tylko docisnęłam pedał gazu.
- Nie jedź szybko! Widzisz chyba, że droga jak szkło!
- Dobrze. – zwolniłam nieznacznie.
Większość drogi była przebyta w nerwowej atmosferze. Wtem
kiedy dojeżdżaliśmy już do Tarnowa, nasze auto zaczęło istny drift! Pech
chciał, że właśnie w tamtym momencie z przeciwnej strony nadjechał srebrny
merc. Swój finał oba pojazdy miały w pobliskim rowie (tak, akurat przejeżdżaliśmy
przez teren niezabudowany). Razem z Aurelią wyskoczyłyśmy ze swojej błękitnej Calibry
jak oparzone, starając się jakoś racjonalnie wyjaśnić całe zajście kierowcy
mercedesa. Kiedy tylko mężczyzna wychylił się zza migotającego srebra,
poddenerwowany skierował się w naszą stronę.
- Jezus Maria, to on?! – zaczęła szeptać Aua.
- Matko i córko! Chyba tak! – odpowiedziałam, również
szeptem.
Tymczasem wysoki mężczyzna mijał kolejne śnieżne zaspy.
- Dziewczyny… - zaczął pląsać swoim zdecydowanie
niedokładnym akcentem – Co to teraz będzie? – chwycił się za głowę.
- Ym… - zaczęłam.
- Za chwilę zadzwonię po kolegę, on tu przyjedzie i nas
kolejno wyciągnie. – dokończyła Aua – Niech się pan tylko nie denerwuje. Lada
moment i będzie.
Zestresowana Aurelia odeszła na bok by zadzwonić po tego swojego kolegę.
Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem, nie miałam zielonego pojęcia co w owej
sytuacji począć. Stałam jak głupia, wpatrując się w jego twarz i wyjątkowo
stylowy płaszcz (^^).
- A nic pani nie jest?
- Nie, nie, wszystko OK. A panu?
- A, nieee. – roześmiał się.
Z chwili na chwilę
stawał się coraz mniej rozdrażniony, a ja coraz bardziej zestresowana! W końcu
przede mną stała jedna z jaśniejszych gwiazd Soviackiego zespołu. Całe moje
życie w tamtej chwili zaczęło mi się wydawać strasznie dziwne. Na każdym kroku
było związane z siatkówką, ‘no już bez jaj!’ można by rzec.
- A z autem wszystko w porządku? – spytał.
- Myślę, że tak.
Odwróciłam głowę, by rzucić okiem na swój pojazd, który
rzeczywiście wyglądał na nienaruszony.
- A to pani auto? – kontynuował.
- Taak.
- A no to jak na kobietę ma pani świetny gust.- obdarzył
mnie delikatnym uśmiechem.
Owy mężczyzna sprawiał wrażenie uroczego chociażby pod
jednym względem: Każde zdanie zaczynał od „A’’. Bardzo zabawnie to brzmiało w
połączeniu z plączącym się akcentem.
- Co to znaczy jak na kobietę? – roześmiałam się.
- Yyym… - zawstydził się – Niech pani tylko sobie nie
pomyśli, że jestem szowinistą. – wytłumaczył się.
- Spokojnie, żartuję sobie tylko. – posłałam mu pogodny
uśmiech.
- Uff. – roześmiał się.
Wyraźnie niezadowolona Aurelia dołączyła do nas,
jednocześnie, wręcz szarpiąc się ze swoją komórką.
- Niestety na pomoc ze strony tego mojego kolegi nie mamy co
liczyć. – ukryła telefon w kieszeni płaszczyka.
- No i co teraz? – zakłopotałam się.
- Spokoooojnie… - mężczyzna zaczął błądzić wzrokiem po
puszystym śniegu – Zaraz coś wymyślimy.
~~~~
A co! Do ostatniej chwili będę trzymała was w niepewności. ;p Macie przynajmniej podpowiedzi: Resoviak, nie jest polakiem. ^^ Zgaduj zgadula. Rozdział wrzucony z poślizgiem, gdyż, iż, ponieważ, już się tłumaczę: jak wiecie świąteczne porządki, pieczenie, itp. zajęły mi trochę czasu i nie miałam kiedy tego wrzucić + jak weszłam wczoraj i dzisiaj na lapka, tak mnie zamurowało, internet chodził milion, - no dobra nie, aż tak - sto razy wolniej niż powinien. Ale, ale, lepiej późno, niż wcale. Czyż nie?
I tak wgl., Sovia przegrała z Jastrzębiem i jest dopiero na piątym miejscu... Źle się dzieje. Ogólnie patrząc na grę Resoviaków to wyglądało to wszystko tak jakby chcieli jak najszybciej odbębnić ten mecz i rozjechać się na święta do rodzin... No nic, liczę na znaczną poprawę gry. :)
No i oczywiście:
WESOŁYCH ŚWIĄT DZIEWCZYNY!
SPEŁNIENIA MARZEŃ, SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU, ZDRÓWKA I DUUŻO MIŁOŚCI. :)
No i oczywiście:
WESOŁYCH ŚWIĄT DZIEWCZYNY!
SPEŁNIENIA MARZEŃ, SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU, ZDRÓWKA I DUUŻO MIŁOŚCI. :)
niekryta.
hmmm! kogo Ty nam tam szykujesz? Może Lotman? :) nie pogardzę ;p i a propos Resovii i ostatniego meczu to fakt, nie wiem co się z nimi działo, ale to nie jest tylko ten jeden przegrany mecz, ale już któryś w tym sezonie. mnie oczywiście wygrana JW cieszy :) i taka mała dygresja, nie chcę żeby to źle zabrzmiało, ale ZB9 w tym sezonie daje dupy. ok wracam już do rozdziału. Kurde. Ciekawe o co chodzi z tą dziewczyną Kubiaka, pewnie już między nimi nie jest jak kiedyś, o biedny chłopak szuka kogoś nowego. Przyjaźń, przyjaźnią, ale może w końcu przerodziłoby się to w coś więcej? Teraz jednak myślę, że nie ma szans, ze względu na kierowcę merca, czyż nie? :) Mogłabyś też w końcu dać kogoś dla Aurelii! pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam na następny rozdział na http://ma-vie-avec-toi.blogspot.com/ :)
UsuńJestem bardzo ciekawa o kogo chodzi :) Wydaję mi się, że Kubiak może tak łatwo nie odpuścić :).
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na
http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Ja się tak nie bawię! Życzę Kindze ażeby jak najszybciej dostrzegła w Michale idealny materiał na partnera. Chociaż może ten tajemniczy Soviak też nie będzie zły? Może Olieg? Albo piękny Shoeps? <3 Tylko nie Tichacek, błagam. :P
OdpowiedzUsuńFajnie podkręcasz atmosferę. ;) Ale w dalszym ciągu żal mi Miśka... mam jednakże nadzieję, że rzekomy zawodnik Resovii nie okaże się znowuż jakimś przychlastem. Alek! Oby to był Achrem, mom please.. <3
OdpowiedzUsuń