środa, 2 stycznia 2013

9. Cechą życia jest pęd ku przyszłości.


To wszystko wtedy tak dziwnie się potoczyło.. Dziwnie - wcale nie oznacza, że źle. Po prostu ani ja, a tym bardziej Aua, nie spodziewałyśmy się takiego toku wydarzeń. Taaa, bo czy którejś z nas śniło się, że będzie zwiedzać mieszkanie Lotmana? Że wraz z nim będzie pieścić podniebienie daniami właśnie przez niego przygotowanymi? Życie zmienia się jak w kalejdoskopie...
***
- Twój brat to na prawdę Michał Łasko? - spytał kiedy uspokoiliśmy swoje śmiechy.
- Tak, a nie widać? Ponoć jesteśmy do siebie bardzo podobni.
- Czy ja wiem. - roześmiał się.
- A teraz powaga... sam to ugotowałeś? - Aurelia dźgnęła kawałek kurczaka widelcem.
- Oczywiście. - uśmiechnął się - A co? Niesmaczne?
- No właśnie, aż za bardzo smaczne. - odwzajemniła serdeczny uśmiech.
- Bardzo mi z tego powodu miło. - poruszył zabawnie brwiami.
Po prostu kocham się za to, że tak szybko zapominam o wszelkich przykrościach. Dopiero ckliwie żegnałam się z Kubiakiem, a tu już rozweselona gawędzę ze świeżo poznanym Lotmanem! A może po prostu jestem świetną aktorką?.. W pewnym momencie poczułam wibrację w kieszeni, po chwili też z mojej komórki wydobył się i głośny dźwięk jednej z toplistowych piosenek. 
- Przepraszam na moment.
- OK. - odpowiedzieli równo.
Zerknęłam na wyświetlacz. Mało rzucający się w oczy napis 'Mama' zapowiadał coś niezbyt miłego. Wyszłam do przedpokoju i delikatnie przymknęłam drzwi do pomieszczenia, w którym przebywał Paul z Auą. Nie będą mi tu podsłuchiwać niedobruchy. 
- Co tam? - Mua
- Jak Ty się zachowujesz? - Mama
- Ale o co chodzi? - Mua
- Dobrze wiesz o co! Michał stara się pomóc Ci jak umie, a Ty takie cyrki odstawiasz. - Mama
I tego właśniej w mojej mamie nie lubię. U niej nie liczą się żadne przyczyny, nic... tylko skutki.
- Nie wiesz w jakiej ja byłam sytuacji. - Mua
- Przestań. W Jastrzębiu miałaś bardzo dobrze! Michał do końca świata nie będzie Ci pomagał. I do końca świata nie będzie znosił twoich humorów. Co z twoją pracą Ty mi lepiej powiedz. No słucham? - Mama
- Nie wiem. - Mua
- Jak to 'nie wiesz'? Jak to 'nie wiesz'?! Co to ma znaczyć? Nie gryź ręki, która Cię karmi! - Mama
- Dobrze, w takim razie od dzisiaj zacznę się sama karmić. I wtedy będę mogła gryźć sama siebie, OK? - Mua
- Nie żartuj sobie! To bard... - Mama
- Daruj sobie. Do usłyszenia, bo prędko się nie zobaczymy. - Mua
Gwałtownie nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Moja matka była zawsze bardzo stanowcza, w przeciwieństwie do taty, który wszystko potrafił obrócić w żart. Tak się właśnie dopełniali. W dzieciństwie zawsze chciałam, by moje małżeństwo właśnie tak wyglądało, a teraz wręcz przeciwnie. Nie chcę być taką zgorzkniałą osobą jak moja mama i nie chcę by mój mąż klaunował 24 godziny na dobę. Kiedy weszłam z powrotem do jadalni, salonu, cokolwiek to było, po prostu tam weszłam, napotkałam pytające spojrzenia Aurelii i równy jej wzrok Paula.
- Co jest? - spytała Aua.
- Nic godnego twojej uwagi. - puściłam jej oczko.
- Eeem... OK. - przejechała językiem po dolnym rzędzie śnieżnobiałych zębów.
- Wiesz, chyba będziemy musiały się już zbierać. - uśmiechnęłam się delikatnie w stronę Paula.
- Już? - wyraźnie posmutniał.
- Tak. Wiesz jak to mówią; Czas to pieniądz, a pieniądz się liczy. Racja?
- Stuprocentowa. - wyszczerzył się. 
Aurelia podniosła kufer ze swojego miejsca, obdarzając po tym Paula wdzięcznym spojrzeniem.
- Dziękujemy i przepraszamy za przysporzony kłopot. 
- Jaki tam znowu kłopot, dziewczyny. - roześmiał się. 
- Tak w sumie to mam jeszcze pytanie. - przymrużyłam jedno oko.
- Tak?
- Kto nauczył Cię tak biegle mówić po polsku, hm? W końcu zbyt długo u nas nie gościsz.
- Od czego są Resoviaccy koledzy? Druga rodzina zawsze spoko, nie? - zaszczycił nas swoim już chyba firmowym uśmiechem.
- Dobra Sovia, nie jest zła. - wyszczerzyłam się.
- Jakież to logiczne. - klasnął ochoczo dłońmi.
***
Po 30 minutach jazdy dojechałyśmy do naszego mieszkania. Podczas naszej nieobecności miał je wynajmować jeden student. O dziwo, kiedy weszłyśmy do środka zastałyśmy nienaganny porządek. Nie do uwierzenia, że student może utrzymywać taki ład, na prawdę. Ale mniejsza z tym. Grzecznie przywitałyśmy się z mężczyzną i wcale nie był bladym chucherkiem, jak go sobie wyobrażałyśmy.
- Przepraszam, w jakiej sprawie panie przyjechały?
- No my przyjechałyśmy tu... pomieszkać. - uśmiechnęła się Aua, w którą po wizycie u Paula wstąpił niepohamowany optymizm - I nie panie, tylko Auo i Kiniu, OK? - wyciągnęła w jego stronę rękę.
- Ale jak to pomieszkać? Dla formalności, Paweł jestem. - wysilił się na niepewny uśmiech.
- No to może tak... Jesteśmy właścicielkami tej posiadłości. Ale wynajem uzgadniałeś, Pawle, z moim bratem Michałem. Teraz wszystko jasne? - uśmiechnęłam się życzliwie.
- Aaaa, teraz tak. - roześmiał się - A Może ja mam się stąd już wyprowadzić czy coś?
- Jeżeli będzie Ci przeszkadzała nasza obecność to będziesz musiał się wyprowadzić. - Aua obdarzyła go całkiem poważnym jak na nią spojrzeniem.
- To się okaże. 
- Dokładnie. - przytaknęłam na słowa szatyna - Aurelio... zapraszam na górę. - poruszyłam zabawnie brwiami.
***
- No to teraz mów kto do Ciebie dzwonił kiedy byłyśmy u naszej gwiazdy. - zaczęła.
- Rodzicielka. - parsknęłam. 
- Czego chciała?
- Otóż chciała mnie zapewne zdołować i pokazać, że Michał nie dość, że zapieprza dzień w dzień w Jastrzębskim, ma jeszcze mnie na głowie. - rzuciłam się na swoje łoże.
Jejku, jejku, jak mi tego mieszkania brakowało. Naraz wszystkie wspomnienia, przypały, odpały i inne tego typu pierdółki związane z tym domem, ale głównie to jednak z tym łóżkiem, wpadły do mojej głowy. Jastrzębie to jednak nie Rzeszów... tego nie da się zastąpić nawet w najmniejszym stopniu.
- Wiesz, że ona przez to chce Cię zmotywować do działania? 
- Dziękuję bardzo za taką motywację. Zmieńmy temat.
- Jak wolisz. Więc... - zaczęła, a na jej twarzy za widniał ogromniasty uśmiech - Jak był ten wypadek Paul jechał z przeciwnej do naszej strony, prawda?
- Tak i co w związku z tym?
- No to, że kiedy już ten koleś powyciągał nas z tego rowu, Paul zaproponował nam kawę. My powiedziałyśmy, że nie będziemy mu głowy zawracać, bo się pewnie spieszy, pamiętasz zresztą to co będę cytowała nasze słowa... A on na to, że właśnie jedzie w tym samym kierunku co my, a przecież jechał właśnie w odwrotnym. - Aurelia wpadła w śmiech, a ja za nią.
- Haa, po prostu wpadłyśmy mu w oko i żal mu było przedwcześnie nas wypuszczać, mam rację? - kolejny raz wybuchłam śmiechem. 
- Oczywiście. - uśmiechnęła się porozumiewawczo - Swoją drogą to ten nasz Pawełek to niezła dupa jest. 
- Aua...
- No co? W sumie to dawno nikogo nie zaliczyłam... Hyyy. - wybałuszyła oczy - Toż to od czasu Łukasza jeszcze! Matko i córko! Bez kitu, idę się za niego brać. - oznajmiła.
- Błagam, bądźcie tylko cicho. To jedyne moje życzenie. - zakryłam twarz dłońmi.
- Postaramy się. 
Aua wyszczerzyła się w moją stronę i od tak wyszła z pomieszczenia. Zapowiadała się ciekawa noc, nie ma co. Moja komórka leżąca na szafce obok znowu za wibrowała, tym razem otrzymałam smsa. 
Michał K.
Wszystko OK? Wracaj do Jastrzębia, proszę. 
Najwyraźniej bardziej martwił się o mnie Kubiak, aniżeli własny braciszek... trudno. W odpowiedzi napisałam mu to:
Sorry about your damn luck. 
Zamiast bawić się w smsy, tym razem Kubi postanowił zadzwonić, co mnie bardzo zdziwiło. Chwilę wahałam się czy odebrać, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie mam z nim o czym rozmawiać, a jego telefoniczne lamenty nic nie dadzą. Po próbie połączenia się ze mną około sześciu razy Michał dał sobie spokój. Poczułam się źle z tym, że olewałam go aż do tego stopnia, bo w końcu nijak sobie na to zasłużył. Nie oddzwoniłam jednak do niego. Musiałam utwierdzać się w swoim przekonaniu i zostać na stałe w Rzeszowie.

~~~~

Madame Embouteillages, bingo! Paul może zacząć się powoli zadomawiać w opowiadaniu. ;) Oczywiście Kubiak będzie nieustannie walczył o Kingę. A za niedługo pojawi się niespodziewajka w sprawie Aurelii. :D Podpowiem, że będzie chciała ustabilizować się w swoich uczuciach. Nocne przygody chyba jej się znudzą. 
Koniec, bo zaraz wam wszystko wypaplam! :P 
Wszystkiego dobrego w nowym roku. Pozdrawiam. :***
niekryta.