niedziela, 2 grudnia 2012

5. Pojęcie względne pojęciem względnym?


Leżałam z przymrużonymi oczami w połowie nie łapiąc kontaktu z rzeczywistością. Mój umysł przechodził bitwę; w sumie to dziękowałam Bogu, że Michał zabrał mnie wcześniej z tamtej ,imprezy', nie wiadomo co mogłoby się później stać, ale z drugiej strony jeżeli zostałabym może Kubiak nie posunąłby się do tego nieszczęsnego wyznania przy swoich kumplach i nie musielibyśmy teraz celebrować cichych dni. Nagle ktoś wparował do mojego apartamentu. Bez pukania oczywiście, zaczęłam się przyzwyczajać.
- Wstawaj!
Owy ktoś miał czelność wydzierać się na mnie i jeszcze zrywać ze mnie kołdrę?! No szczyt wszystkiego!
- No co jest?! - przetarłam oczy usiłując zidentyfikować stojącą przede mną osobę - Aua?! Co.. co... jak się tu znalazłaś?
Wpatrywałam się w nią jak w jakieś święte objawienie, suma sumarum nie ma się co dziwić, skoro od tak melduje się w tym hotelu oddalonym setki kilometrów od Rzeszowa.
- Spodziewałam się innej reakcji, ale ok, wybaczam. - poprawiła nonszalancko włosy - Michał kazał mi przyjechać, by dowieźć Ci ciuchy.
Zmarszczyłam brwi. Coś mi tu nie pasowało, przecież jak już to Michał kupiłby mi nowe ciuchy, a nie kazał Aurelii je dowozić, aż z Rzeszowa...
- Taaa? I tylko tyle? Michał kazał Ci przejechać tyle kilosów żebyś przywiozła mi jakieś szmatki? 
- Yhy. Ubieraj się i szybko schodź na śniadanie. To jego polecenie. 
Aurelia ewidentnie coś ukrywała, wiedziałam jednak, że właśnie przy śniadaniu będzie musiała się mi wygadać i dlatego jej w tamtym momencie odpuściłam.
- Wiesz, zauważyłam, że mój braciszek nawet lubi mi rozkazywać. - chwyciłam torbę, którą Aua trzymała w dłoni - Ciekawe czy w ogóle coś sensownego mi przywiozłaś.
Zaczęłam szperać w bezdennej torbie. Ostatecznie wygrzebałam kolorowy zestaw ciuchów, w który też wskoczyłam zaraz po prysznicu.
***
- Michał, Aua, co znowu knujecie? - rozpoczęłam popijając herbatę.
- Ale o co chodzi? - Michał zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie rżnij głupa... Po co kazałeś Aurelii tu przyjechać?
- No żeby Ci ciuchy dowiozła.
- Michał... Proszę Cię, nie odwlekaj niczego. - zdenerwowana przymrużyłam oczy.
- Ykhm. - chrząknął - Musisz się przeprowadzić do Jastrzębia, a jako, że Aua to twoja psiapsiółeczka pomyślałem, że z nią będzie ci lepiej, wiesz to wszystko znieść. - wyrecytował ten tekst w błyskawicznym tempie, jak gdyby chciał bym go w całości nie zrozumiała.
- Co? Jaka przeprowadzka? - odłożyłam filiżankę.
- No chyba nie myślałaś, że będziesz na wszystkie mecze dojeżdżać z Rzeszowa... - zaintonował - Teraz jesteś częścią Jastrzębskiego Węgla. 
- Kinia, będzie OK. Zaklimatyzujesz się. - bezskutecznie pocieszała mnie Aua.
- Ale... Studia... Znajomi... Ja nie chcę tego zostawiać!
Przeszyłam szok. Ze łzami w oczach wybiegłam z ogromnej sali i wróciłam do swojego apartamentu. 
Zaledwie zdążyłam odbudować się wewnętrznie, a już muszę zacząć budować od nowa resztę rzeczywistości. Nie chciałam opuszczać Rzeszowa, zostawiać swoich znajomych... Nie wspominając o studiach, które mam skończyć w tym roku. Ale jeżeli rzucę tą pracę nie dość, że urażę brata, ale stracę też to na co ciężko pracowałam i o czym przez wiele lat marzyłam. Przecież już jako 15-latka wyobrażałam sobie jak biegam z lustrzanką obok modelek, może i nie jest to to samo co praca jako fotograf w drużynie sportowej, ale zawsze coś i jakiś krok do przodu. Mimo wszystkiego postanowiłam nie rzucać studiów, nie wiem jak mogłabym dalej na nie uczęszczać, w każdym bądź razie nie zaprzepaszczę tylu lat nauki. Z głębokich zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Otwarte. - krzyknęłam.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, gdyż przed chwilą leżałam na łóżku rozłożona wskroś. 
- Jesteś na mnie zła? - spytał Michał, wsuwając się bezszelestnie do środka.
- Nie. - odpowiedziałam - Po prostu nie wyobrażam sobie... nie wyobrażam sobie życia tutaj. Ja w ogóle nie znam tego miejsca, nie wiem jak i czy w ogóle się tu zaklimatyzuję. - wyznałam.
- Posłuchaj... Wcale nie musisz się tutaj przeprowadzać. Możesz zostawić tą pracę i wrócić do Rzeszowa. - usiadł obok mnie - Chcę dla Ciebie jak najlepiej. - objął mnie ręką.
- Chciałabym zostać w Rzeszowie, ale nie chcę rzucać tej pracy, przecież to dla mnie życiowa szansa. Jestem w rosterce, nie wiem co mam robić. - załamałam ręce, chowając twarz w dłoniach.
- Niestety tego chyba nie da się pogodzić. - przytulił mnie mocno do siebie. 
- Muszę spróbować. - łzy napłynęły mi do oczu - Jeżeli nie uda mi się przenieść studiów na wydział w Jastrzębiu, postaram się załatwić zajęcia przez internet. - wymusiłam na swojej twarzy uśmiech.
- Jestem z Ciebie cholernie dumny. - uśmiechnął się - Pamiętaj, że zawsze masz we mnie wsparcie. Możesz zamieszkać ze mną i Michałem dopóki nie znajdziesz własnego mieszkania. - chwycił mnie za dłonie.
Perspektywa mieszkania z Kubiakiem nie za bardzo mnie zadowalała, biorąc pod uwagę jego dzisiejsze zachowanie wobec mnie... Tj., olewał mnie totalnie, nawet nie raczył zaszczycić mnie swoim spojrzeniem. Tamtego dnia nie miałam jednak czasu na rozmowę z nim tłumaczącą ten cały mętlik.
- Z Michałem? Przecież Ty mieszkasz z Mileną. - popatrzyłam mu prosto w oczy, czekając na odpowiedź, której długo nie słyszałam.
Michał zbladł, przetarł nerwowo czoło dłonią i począł wpatrywać się w martwy punkt na ścianie. 
- Michał, co się dzieje? - spytałam wyraźnie zaniepokojona.
- Milena tak po prostu udawała, że jest w ciąży. - wyznał krótko. 
- Co? - otworzyłam szeroko usta - Żartujesz sobie? - nie dowierzałam w to co usłyszałam, przecież Milena wyglądała na bardzo porządną kobietę.
- Nie. Głównie ubóstwiała mój hajs, a dziecko miało być czymś co zapewniło by jej z góry opłaconą przyszłość. - odpowiedział załamując głos.
- Czemu dopiero teraz mi o tym powiedziałeś? Michał, nie można tak dusić wszystkiego w sobie. - pouczyłam go, kładąc rękę na ramieniu.
- Nie chciałem Cię martwić. Masz swoje problemy. 
- No i właśnie wspieralibyśmy się wzajemnie, tak jak teraz. - próbowałam go nieudolnie pocieszyć. 
- Ykhm... Koniec, za bardzo się rozczuliłem. - roześmiał się sztucznie. 
- Michał, wiem, że trudno Ci teraz to sobie wyobrazić, ale znajdziesz kogoś kto będzie Ciebie na prawdę wart. A może i ten ktoś sam się do Ciebie zwróci. - posłałam mu delikatny uśmiech.
- Na razie to ja jednak będę trzymał się z dala od miłostek. - odpowiedział, wzruszając jednocześnie ramionami.
- Nie da się. - uśmiechnęłam się. 
Michał popatrzył na mnie dziwnie, jakby nie zrozumiał moich słów. Pokiwałam pouczająco głową, uważając, że po tym geście ten od razu wszystko pojmie, chociaż wcale tak nie było. 
- Zbieraj się. Za godzinę opuszczamy hotel. - gwałtownie zmienił temat.
- OK... - podniosłam się z krawędzi łóżka - A co z moimi rzeczami z Rzeszowa? Jak je przewieziemy? - spytałam, wkładając ręce do kieszeni spodenek.
- O to się nie martw. - uśmiechnął się - Tylko na razie nie sprowadzimy za dużo, bo w końcu zatrzymujesz się w moim mieszkaniu. - podkreślił zabawnie dwa ostatnie słowa.
- Dobra, dobra, już się tak nie wymądrzaj.
Michał opuścił mój apartament mijając się w drzwiach z Aurelią.
- I jak? Wszystko ok? - przytuliła mnie.
- Niby tak, ale będzie mi Ciebie strasznie brakować... - wyznałam.
- Hola, hola... No chyba nie myślisz, że zostawię Cię samą z tymi wszystkimi Jastrzębskimi ciachami?
- To znaczy, że przeprowadzasz się ze mną? - stanęłam jak wryta.
- Mniej więcej. 
- Kobieto, nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham! Przecież mając Ciebie przy sobie to tak jakbym miała cząstkę z całego Rzeszowa! 

~~~~
trolololololol. I piąteczka również zawitała na waszych monitorkach. ; ) Mam nadzieję, że się podobało. A tak nawiasem; Oglądałyście wczoraj KSW? Bo ja owszem i mogę je podsumować tylko tak: Mamed, Materla, kocham was! ♥ Aj, i ten plączący się akcent Mameda. ♥ Komentator pyta o nogę on opowiada o ręce. ♥ awwww! ♥ ♥ ♥ 
+
zakładam jeszcze jednego bloga. Będzie on prowadzony również w formie opowiadania (odbiegającego tematyką od tego). Wszystkich chętnych zapraszam o tu.
trzymcie się. :* 
niekryta.

5 komentarzy:

  1. Łatwo nie będzie, ale całe szczęście że ma taką przyjaciółkę :) Chciałabym mieć takiego wspierającego brata w trudnych chwilach itp.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na XIII rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno da sobie radę! :) Jeszcze na dobre wyjdzie jej ta cała przeprowadzka :)
    Pojawił się kolejny rozdział :). Zapraszam i pozdrawiam :)
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł strasznie mnie zachęcił, na prawdę ! Zgadzam się z Brunette: Kindze ta przeprowadzka wyjdzie jeszcze na dobre . Ale grunt, że ma wsparcie w Michale i Aurelii . No i czekam, aż pogodzi się z Kubim!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężkie wyzwanie przed Kingą. Przenieść praktycznie całe swoje życie do innego miasta. Początki na pewno będą trudne, ale od czego są przyjaciele :) Aua zachowała się na prawdę po przyjacielsku. Na pewno da to Kindze dużo wsparcia. Ciekawa jest też perspektywa mieszkania z Michałami :) Niby jeszcze nic nie postanowiła, ale coś czuję, że tak właśnie będzie. Może być, ba, będzie ciekawie ;)
    A jeżeli masz ochotę, to zapraszam do siebie na lekcję 7: http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie okej, I feel it in my fingers. xD Zobaczycie, że jeszcze będzie z Miśkiem. Tak musi być! Niby będzie musiała wszystko przenieść do Jastrzębia, ale z taką ekipą nie ma takiej siły która sprawiłaby, że będzie jej tam źle.

    OdpowiedzUsuń